całe wielkie wiadro podgrzybków
część poszła do suszenia
a malutkie, okrąglutkie w słoiczki i tu wyznanie: po raz pierwszy sama robiłam grzybki w occie
Pozostała reszta poszła na patelnie :)
A teraz inne okazy, nie moją ręką zbierane, ale się uśmiechnęłam i dostałam ( chyba w nagrodę, ze tak pięknie z fotografowałam ;))
Tylko kilka, ale w samochodzie widziałam ogromne wiadro i całą podłoga od pasażera była w ogromnych prawdziwkach. No robiło to wrażenie ;)
Cały dom pachnie grzybami :)
A u mnie w lasach grzybów ni widu, ni słychu. Za sucho. Za ciepło. Po prostu piękne lato tej jesieni. Może deszcze niedługo zapowiadane i ochłodzenie nadciągające grzybami zaowocują.
OdpowiedzUsuńDlaczego nic nie wiedziałam o istnieniu tego bloga?;)
OdpowiedzUsuńPrim...podobno to od pogody wiosną zależy urodzaj na grzyby. Gdy mokra i ciepła to jesienią gwarantowany. Gdzieś wyczytałam, albo usłyszałam.
OdpowiedzUsuńIw...łobuzie, przecież pisałam w notce o "moich ścieżkach" i nawet ją skomentowałaś( sprawdziłam) Hmmm...to się po łebkach czyta???;P
Ja już jedno tegoroczne grzybobranie zaliczyłam, w lipcu, kiedy po chłodach i słotach na chwilę względnie cieplej się zrobiło i letni wysyp grzybów w lasach wujostwa był. Teraz pustki. Wuj leśniczy, mówi, że za sucho. Chyba wie, co mówi :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że wie, ja tam wujowi leśniczemu bym zawierzyła ;)
OdpowiedzUsuń