:)) Te się wykluły z jaj od naszych kur ale w inkubatorze, bo żadna kwoka nie chciała siąść. I też w domu :) Ja często lampką im świeciłam w kartonie. W tym roku akurat indyczka miała male, więc od razu je adoptowała. Niestety, kilka przydusiła i maluchy zostały same pod lamą kwoką.
Ale masz pięknie za oknem! :)
OdpowiedzUsuńPrzypomniało mi się, że kiedy byłam dzieckiem Babcia hodowała kury i my te pisklaczki często trzymaliśmy w domu, nosiłyśmy na rękach i karmiłyśmy! :)
:))
UsuńTe się wykluły z jaj od naszych kur ale w inkubatorze, bo żadna kwoka nie chciała siąść. I też w domu :) Ja często lampką im świeciłam w kartonie. W tym roku akurat indyczka miała male, więc od razu je adoptowała. Niestety, kilka przydusiła i maluchy zostały same pod lamą kwoką.
Nie dziwie się ze nie zakladasz firanek :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJak siedzę na tarasie i patrzę w okno to cała ta zielenina się w nim odbija :)
♥ Piękne widoki, nie dziwię się, że nie zakładasz firanek.♥
OdpowiedzUsuńOd kilku lat...:)
Usuńi jaka oszczędność ;)
ta pora roku jest niemożebnie urocza:))
OdpowiedzUsuńoraz uważam, że kura:)
wesołych kochana:*
I jak tu się z Tobą nie zgodzić?
UsuńNawet co o kury zgodność absolutna ;)
Dziękuję :***